XII Polsko-Szwedzko-Niemiecki Festiwal Młodzieżowy
17.09.2008.

    W ubiegły weekend choszczeński zespół rockowy "Nazwa" wziął udział (już po raz drugi) w niemieckiej edycji festiwalu młodzieży. Tradycjnie już wydarzenie to odbyło się w Strasburgu i trwało trzy dni. Wystąpiliśmy tam w składzie: Magdalena Sitkowska (wokal, gitara rytmiczna), Michał Pilch (gitara elektryczna), Adrian Drężek (gitara basowa), Gabriel Przebieracz (perkusja), Marek Subocz (wokal, gitara elektryczna).

Przykładowa grafika
Przykładowa grafika

 

Pierwszego dnia festiwalu, w piątek, dotarliśmy na miejsce ok. godziny 13:00. Po zameldowaniu się w biurze organizacyjnym festiwalu oraz zakwaterowaniu w Gehenn w schronisku szkolnym gdzie organizatorzy przewidzieli dla nas miejsce noclegowe, wróciliśmy na rynek w centrum Strasburga na próbę mikrofonową. Zaraz po tej krótkiej "rozgrzewce" zostaliśmy miło zaskoczeni przez pana Hardyego Graupnera, redaktora z niemieckiego radia nadającego programy w Wielkiej Brytanii, który poprosił nas o udzieleniego krótkiego wywiadu na antenie radia.

Drugiego dnia, korzystaliśmy z przewidzianych atrakcji takich jak kręgle czy mini golf, jak również z uwagą obserwowaliśmy występy innych zespołów zarówno muzycznych jak i tanecznych. Cały czas planowaliśmy także nasz wieczorny koncert i staraliśmy się opanować narastającą tremę. Wieczorem wystąpiliśmy z pół godzinnym programem około godzinny 23:30. Pomimo deszczu zgromadzona publiczność bawiła się rewalacyjnie co również było dla nas miłym zaskoczeniem. Ludzie entuzjastycznie reagowali na nasze utwory muzyczne. Wracając do domu trzeciego dnia festiwalu snuliśmy już plany w związku z chęcią udziału w polskiej edycj i przyszłym roku, jak również co do powrotu do Strasburga za dwa lata. Wszyscy zgodnie stwierdzili, zę było to dla nas niesamowite przeżycie jak zresztą zawsze kiedy mamy okazję do wzięcia udziału w tego typu wydarzeniach. W tym miesjcu jeszcze kierujemy specjalne podziękowania dla Choszczeńskiego Domu Kultury za wsparcie, bez którego nasz udział w festiwalu byłby niemożliwy.

 

Marek Subocz