
Dla większości zawodników, którzy w tym dniu przyjechali z terenu gminy
Choszczno i Stargard Szczeciński ta impreza miała charakter wyjątkowo
towarzyski.
DAMIAN KONDRACIK z Zamęcina otwarcie się przyznał, że
wędkowanie jest dla niego czymś przypadkowym, a na dzisiejsze łowienie
przyjechał z pożyczoną wędką. – Rewelacji nie będzie – po prawie dwóch
godzinach wędkowania pokazał nam dwie płotki. Poprawił jednak zestaw,
zmienił haczyk, trochę zanęcił i jak się później okazało łowił całkiem
ładne płotki i leszcze. Przez chwilę liczył nawet, że zgarnie puchar za
największą rybę, ale okazało się, że jego leszcz był o siedem dekagramów
lżejszy od tego, którego złowił
JERZY PILARSKI. Ten nie tylko
złowił największą, ale i najwięcej. W sumie 8,72 kg, co w tym dniu dla
innych było nie do osiągnięcia.

Wystarczy powiedzieć, że ubiegłoroczny
triumfator
ZENON ŁAKOS miał 5,6 kg, czyli ponad trzy kilogramów
mniej, a w sportowym wędkarstwie spławikowym taka różnica to przepaść.
Trzecie miejsce zajął
STANISŁAW WRĄBEL (2,85 kg), a czwarte
KAMIL TRAWIŃSKI (2,75 kg). Prezes firmy i fundator pucharu
ROBERT OZIMEK
najbardziej zadowolony był z tego, że coraz więcej jego pracowników
bierze udział w tej rywalizacji, i że większość z nich traktuje to
wydarzenie jako imprezę integracyjną. Jego zdanie potwierdza
ANDRZEJ PIECHOTA,
który zajął 10 miejsce, a w łowieniu pomagała mu córka. Skutecznie
zakarmiała i bardzo sprawnie zdejmowała ryby z haczyka. Dobrze bawił się
też
CZESŁAW MAKSYMIUK ze Stargardu Szczecińskiego, który
zdradził nam, że po raz pierwszy brał udział w zawodach. – Najczęściej
łowię przy ujściu Iny. Tam biorą tylko duże ryby – mówił. Był zauroczony
jeziorem Raduń i nieco zaskoczony, że biorą mu tylko małe płotki.
Tadeusz Krawiec