Jubileusz z tradycjami |
![]() |
![]() |
![]() |
01.11.2015. | |
![]() ![]() Uroczystości towarzyszyła wystawa starego sprzętu, który wykorzystywany był w szkole, a także zaprezentowano albumy z poszczególnych okresów. Tu największym zaciekawieniem cieszył się ten z lat 60. i 70. – Proszę zwrócić uwagę z jakim pietyzmem pisano wówczas o Wielkiej Rewolucji Październikowej czy też o rocznicy założenia ORMO – pokazywał KRZYSZTOF NOWAK. Przysłuchujący się tej rozmowie młodzi ludzie zupełnie nie zrozumieli, dlaczego akurat na te kartki nauczyciel zwrócił szczególną uwagę. My na jednej ze stron wyczytaliśmy m.in. to, że w latach 1976-1978 działała tutaj ponad 40-osobowa drużyna harcerska, której drużynową była JOLANTA KARWOWSKA (dziś Larsen), natomiast funkcje przybocznych pełnili: JOLANTA PARSZEWSKA, BARBARA MACIĄG i ANNA BIELAŃSKA. Tu warto zaznaczyć, że starsi absolwenci bardzo mile wspominają wszystkich kierowników i dyrektorów, ale najczęściej wymieniano JOANNĘ KARWOWSKĄ. Okazuje się, że szefowała najdłużej w historii szkoły (1968 – 1991), a wspomniana wyżej Jolanta Karwowska, to jej córka, która uczy tu do dzisiaj. ![]() ![]() Na końcu tej relacji przedstawiamy kilka wspomnień najstarszych absolwentek, czyli JOANNY ŚPIEWAK i ANNY MIKOŁAJCZYK. Z kronikarskiego obowiązku dodajemy też, że w roku jubileuszu w szkole uczą: LUCYNA DOMBEK, ALICJA LISIŃSKA , IWONA PIETKIEWICZ, MAŁGORZATA DAM, EDYTA KROPIDŁOWSKA, EWA MURAWSKA, KATARZYNA KLADZIŃSKA, BEATA ŁUKASZEWSKA, HENRYKA RYNKIEWICZ, MAŁGORZATA ZAGOZDA, ELŻBIETA SERAFIN, JOLANTA LARSEN, KRZYSZTOF NOWAK i PAWEŁ LEMIESIEWICZ, a obsługą i administracją zajmują się: ANTONINA MAJCHER, PIOTR GACIA, KAZIMIERA SEWERYN, ANNA SOBIERAJSKA, KATARZYNA KOROLEWSKA i KRYSTYNA PIĄTEK. Same dobre wspomnienia - Spod Sieradza do Korytowa trafiliśmy za sprawą siostry matki, która w te strony wywieziona została na roboty i po wojnie została w Korytowie. Dzisiaj usłyszałam, że w 1945 roku szkoła mieściła się w obecnym budynku plebani. Ja tego faktu już nie pamiętam, ale na pewno rok później, czyli wtedy kiedy poszłam do pierwszej klasy, już mieściła się w tym domu, na bazie, którego rozbudowana została obecna placówka. Specjalnie podkreślam słowo dom, bo był to malutki, dwuizbowy obiekt, z małym pokojem na poddaszu, przeznaczonym dla nauczycieli – wspomina JOANNA ŚPIEWAK (z domu Borczyk). Zaznacza, że wówczas uczyli się w klasach łączonych, czyli pierwsza z drugą, trzecia z czwartą i piąta z szóstą, natomiast siódmą klasę kończyli w Choszcznie. – Choć przyjechaliśmy tu z różnych stron Polski, i jako dzieciaki czuliśmy się trochę wystraszeni, to jednak dzisiaj bardzo mile wspominam tamte lata – kontynuuje pani Joanna. Mocno akcentuje fakt, że jej pierwsi nauczyciele, czyli WANDA SZLACHTA i ANDRZEJ BOBOLA, byli bardzo wymagający, ale potrafili ich nauczyć wszystkiego. ![]() W 1950 roku po raz pierwszy mury korytowskiej podstawówki przekroczyła ANNA MIKOŁAJCZYK (z domu Majewska). Jej rodzina przyjechała tu aż z wołyńskiego Harchowa. Ona również rozpoznała się na jednym z najstarszych zdjęć zachowanych w szkolnych kronikach. Zapewnia nas, że w jej pamięci utrwaliło się wiele ważnych akcentów z życia szkoły. Pamięta też kolegów i koleżanki. – Nawet gdybym mocno się starała, to nie potrafiłabym nic złego powiedzieć o tamtych latach. Umieliśmy się wspólnie bawić, każde przedsięwzięcie sprawiało nam dużo radości oraz takiej twórczej i mobilizującej satysfakcji. Raz się zdarzyło, a było to już w siódmej klasie, że schowaliśmy teczkę naszemu nauczycielowi od fizyki i chemii. Winny, czy niewinny, każdy z nas dostał wtedy linijką po łapie – także i taką karę wspomina z uśmiechem. Tu chce podkreślić, że dzisiaj wszyscy wszystko robią zdecydowanie szybciej i chyba przez to gubi się gdzieś, to co najważniejsze, czyli bezpośredni kontakt człowieka z człowiekiem. Obydwie panie należą do Koła Gospodyń Wiejskich, które od lat bardzo aktywnie włącza się w szkolne przedsięwzięcia. – Robienie masła, opowiadanie o tradycjach, wspólne śpiewanie i pogadanki. Nam to daje wiele przyjemności, a przy okazji dzieci też mogą się czegoś od nas nauczyć – dodaje pani Anna. Nasze rozmówczynie były pod wrażeniem obchodów 70-lecia i w podsumowaniu zaznaczyły, że kiedyś na takie uroczystości ich nie zapraszano. Nie utkwiły im np. obchody 60-lecia. Przypomniały sobie dopiero wtedy, gdy wspomnieliśmy, że wówczas m.in. nadano szkole imię Jana Pawła II.
Tadeusz Krawiec
|
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|