
O tym, że pamięć może być bardzo zawodna mogliśmy się przekonać,
próbując ustalić kiedy to po raz ostatni mieszkańcy Radaczewa brali
udział w majowym pikniku. Sołtys
ANDRZEJ SZYSZ zdecydowanie
stwierdził, że od tamtego czasu minęło co najmniej 10 lat. Jednak z
relacji radaczewian wynika, że było to jeszcze dawniej. Na dowód tej
tezy
ANTONI PIETROŁAJ przytoczył fakt, że wspominany piknik
zorganizowany został jeszcze na starym boisku. – Pamiętam, że wówczas
chodziłem od domu do domu, zbierałem po 10 zł i następnie pojechałem do
„Ciotki” (nie istniejąca już od około 20 lat pijalnia piwa w Choszcznie –
red.) po beczkę piwa. To była główna nagroda za wygraną w meczu – mówi
były sołtys. Gdy tylko wspomniał o piłce nożnej, natychmiast otoczyli go
inni mieszkańcy wsi, i zaczęło się wspominanie ich byłej dumy, czyli
grającej w ówczesnej B-klasie drużyny Komar Radaczewo. - Zadka, obaj
Gałwowie, Junak, Letkomiller, „Żarówa”, Nahorski, Filarowski, Schwarz –
wymieniali byłych piłkarzy, mieszając przy tym ich nazwiska z boiskowymi
pseudonimami. W kilka minut opowiedzieli całą historię drużyny zgodnie
podkreślając, że jej istnienie zależało tylko i wyłącznie od
działającego w tej wsi pegeeru. – Rosną młode komarzątka, może wrócą i
stare czasy – pokazywali na dzieci, które rozgrywały pierwszy w tym dniu
mecz.
Rosną młode komarzątka
Tu niespodzianka, bo okazało się, że drużyna młodszych wsparta bramkarzem
DARIUSZEM KWAPISZEWSKIM wygrała 5:3 ze starszymi kolegami. Największe powody do radości miał
ERYK KOTWAS, który strzelił aż cztery gole. Równie szczęśliwa była
ROKSANA
BACHANEK.
– Musiałam w drugiej połowie ustąpić miejsca mojemu bratu – zapewniała,
że kondycji starczyłoby jej do końca spotkania. Oprócz Eryka i Roksany
w zwycięskiej drużynie wystąpili:
JAKUB KWAPISZEWSKI, KACPER BACHANEK, KEWIN WITKOWSKI, DANIEL MUSIAŁ, BARTEK CHOJNACKI i
FILIP LIGENZA. Ten ostatni odbierał z rąk sołtysa puchar, który wykonała
ZUZANNA BINIEK-PŁACHETKA. Jej mąż
TOMASZ PŁACHETKA
uwieczniał na zdjęciach, to co się działo na boisku jak i poza nim.
Obydwoje od niedawna mieszkają w Radaczewie i dzisiaj otwarcie
przyznają, że nie żałują chwili, w której zdecydowali się na
przeprowadzkę ze Śląska do tej popegeerowskiej wsi. - Mieszkańcy też
chyba nas polubili, a dowodem na to jest m.in. to, że przy wyborach do
rady sołeckiej otrzymałam komplet głosów – pochwaliła się pani Zuzanna.
Pochwały od żon
Jeszcze więcej emocji wzbudził mecz żonaci kontra kawalerowie. W
składzie tych pierwszych gościnnie wystąpił Bogusław Szymański i przydał
się, bo dość niespodziewanie do przerwy był remis 2:2. Jeszcze większe
zaskoczenie po wznowieniu gry, bo okazało się, że na boisku rządzą już
tylko starsi. Ostatecznie wygrali 8:3, a przyglądające się ich
poczynaniom małżonki zgodnie stwierdziły, że byli lepsi. – To, że pod
koszulkami piłki, nie oznacza, że nie umiemy grać – potwierdził ich
opinię D. Kwapiszewski. Tuż po meczu, a jeszcze przed piknikowaniem
sołtys A. Szysz i pozostali członkowie rady sołeckiej (Z. Biniek –
Płachetka,
PAWEŁ WIŚNIEWSKI, ROMAN KARNACZ, ŁUKASZ RAJTAROWSKI, BARBARA MANIAK) zapowiadali, że ta impreza na stałe wpisze się w kalendarz radaczewskich wydarzeń.
Tadeusz Krawiec