KRYSTYNA i
STANISŁAW ZAJKO pochodzą z okolic Wilna. – Z
relacji i opowiadań mamy wiem, że nasza rodzina przyjechała do Korytowa
dokładnie 9 maja 1946 roku, czyli dokładnie w rok po zakończeniu wojny -
pani Krystyna podkreśla, że nie może pamiętać tamtej chwili, bo miała
wówczas zaledwie pół roku. Straszy o pięć lat pan Stanisław, najpierw ze
swoją rodziną trafił do powiatu wałeckiego. – Miałem już 18 lat, gdy
przenieśliśmy się do Korytowa. Moja przyszła żona była wówczas
podlotkiem, ale doskonale pamiętam jej długie warkocze – wspomina dziś z
uśmiechem. Tak naprawdę zbliżyli się do siebie dopiero w 1962 roku,
czyli w c

zasie, gdy jubilat był w wojsku. – Przyjechał na ślub naszego
kolegi. Wesele odbywało się w klubie i tam też się poznaliśmy. Ja miałam
wtedy 17 lat, ale mimo młodego wieku pracowałam już jako wychowawczyni w
przedszkolu – kontynuuje jubilatka. Dodaje, że ślub wzięli cztery lata
później, dokładnie 11 czerwca 1966 roku. Dziś obydwoje doskonale
pamiętają tamtą chwilę, ale nie zapomniał jej również
KAZIMIERZ ŻABICKI (na zdjęciu z prawej),
który był jednym ze świadków tamtej uroczystości, jak również
sobotniego odnowienia przyrzeczeń małżeńskich i wręczenia medali. –
Miałeś wujek dobrą rękę – tak komentowały ten fakt dzieci jubilatów.
Opowiadając o swoim życiu Zajkowie zaznaczają, że nigdy nie myśleli o
powrocie w rodzinne strony. – Proszę mi wierzyć, ale powojenne Korytowo
było dużą aglomeracją, z klubem, przedszkolem, szkołą, a przede
wszystkim dawało pracę. Tu odbywały się wystawy, gry na instrumentach
uczył dzieci muzyk, który przyjeżdżał aż ze Szczecina, a na zabawach i
potańcówkach grał wojskowy zespół. Przez chwilę tylko pracowaliśmy w
Krzęcinie, ale szybko zatęskniliśmy do Korytowa. Mąż był księgowym, a ja
zrezygnowałam ze stanowiska kadrowej i ponownie wróciłam do opiekowania
się dziećmi – tu pani Krystyna podkreśla, że wychowali trójkę własnych
dzieci, mają też 11 wnuków oraz
KALINKĘ i
IGORKA, czyli prawnuków.

Od wielu już lat obydwoje są na emeryturze. Chwalą sobie okolicę i
sąsiadów, a zapytani o marzenia, mówią tylko o tym, by zdrowie im
dopisywało. – Oczywiście, że każdy grosz się przydaje, ale jak nie ma
zdrowia, to tak naprawdę nic nie cieszy – zaznacza jubilatka. Zgodnie
podsumowali, że zaufanie i szacunek, to ich nich recepta na udane życie.
Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie wręczył im burmistrz
ROBERT ADAMCZYK.
Tadeusz Krawiec