Z dobrym humorem przez życie |
|
|
|
14.12.2017. |
CHOSZCZNO. W małżeństwie jak w życiu, raz na górze raz na dole. Grunt to kochać się, na nie jedno przymykając oko - to recepta na udane małżeństwo STEFANII i STANISŁAWA GROMADZKICH. Wczoraj w Urzędzie Stanu Cywilnego obchodzili złote gody, odnowili przysięgę małżeńską i odebrali Medale za Długoletnie Pożycie Małżeńskie.
Państwo STEFANIA i STANISŁAW GROMADZCY pobrali się w Wigilię 1967 roku w
Kołkach, dwa dni później w Choszcznie wzięli ślub cywilny. Zgodnie
podkreślają, że od tamtej pory wiele w ich życiu się zmieniło, ale nie
szacunek i radość, którymi wzajemnie darzą się od przeszło 18250 dni i
nocy. - To była miłość od pierwszego wejrzenia – mówi pan Stanisław.
Dodaje, że poznali się w pracy w państwowym gospodarstwie rolnym, a żona
od razu wpadła mu w oko. - Nie zastanawiając się długo, przeszedłem do
działania. Troszkę pochodziliśmy na zabawy, trochę razem potańczyliśmy,
i jak się już szczepiliśmy, to do dzisiaj trzymamy się razem - wspomina
jubilat. - Był dobrym człowiekiem i wspaniałym tancerzem, więc nie było
się nad czym zastanawiać - z uśmiechem przytaknęła pani Stefania. -
Oczywiście zdarzały się sprzeczki, ale w małżeństwie jak w życiu, raz na
górze, raz na dole. Grunt to potrafić szybko się pogodzić i iść dalej –
jubilatka nie wierzy w to, by można było przeżyć tyle lat bez
jakichkolwiek konfrontacji. Zaznacza, że choć od dawna są na emeryturze,
to na nudę z pewnością nie mogą narzekać. Złoci małżonkowie z radością
opowiadali o tym, iż wychowali czwórkę dzieci i doczekali się siedmioro
wnucząt. Liczą też na to, że w zdrowiu doczekają kolejnych jubileuszy.
 Dodajmy,
że pani Stefania urodziła się w 1945 roku. Do Kołek przyjechała z
Łętowni na rzeszowszczyźnie. Po zakończeniu pracy w pegeerze przeszła na
emeryturę zajmując się domem. Zaś pan Stanisław przyszedł na świat w
Radomiu trzy lata później niż małżonka. W 1961 przyjechał wagonem
przesiedleńczym do Radaczewa. Trzy lata potem zamieszkał w Kołkach.
Również pracował w państwowym gospodarstwie rolnym. Przez większość
życia angażował się w życie społeczne wsi. Przez wiele lat był tam
sołtysem, do dziś prezesuje miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej.
Zasłużony strażak-ochotnik, który w ubiegłym roku otrzymał Odznakę za
Wysługę 50 lat służby w OSP. Nie omija żadnego sołeckiego wydarzenia,
każde uświetnia uśmiechem oraz nieprzeciętnym poczuciem humoru.
|