CHOSZCZNO Burmistrz oraz dożynkowi starostowie zapraszają w niedzielne południe do centrum miasta, gdzie odbędzie się gminne święto plonów. Tym razem bochen chleba upieczonego z tegorocznej mąki przekażą włodarzowi miasta rolnicy HALINA KOWALSKA ze Zwierzyna oraz ANDRZEJ KEPLIN z Nowego Żeńska. – Zboża obrodziły to i chleb będzie smaczny – starostowie wierzą, że starczy go dla wszystkich.
HALINA KOWALSKA, jest rodowitą zwierzynianką. Choć z
wykształcenia nie jest rolnikiem, to jednak całe swoje życie związała z
pracą na roli. – Wcześniej pomagaliśmy rodzicom, ale przyszedł taki
czas, że otrzymaliśmy tę ziemię w spadku. Potem kolejnych kilkanaście
hektarów wydzierżawiliśmy i tak oto ponad 35 lat temu zostałam rolniczką
– wspomina, że od samego początku, wspólnie z mężem zdecydowali, że
zboża uprawiać będą tylko na potrzeby prowadzonej przez nich hodowli
trzody chlewnej. O tym, że robili to wyjątkowo dobrze świadczą m.in.
dyplomy i nagrody, które otrzymywali m.in. za udział w konkursie
„Bezpieczne gospodarstwo rolne”. Razem z nieżyjącym już mężem MIROSŁAWEM
wychowali dwoje dzieci. Starościna jest zakochana w Zwierzyniu i nie
wyobraża sobie innego miejsca na ziemi. – Chociaż zawsze bardzo ciężko
pracowałam, to jednak nigdy nie żałowałam tego, że zostałam na wsi, bo
kto tu solidnie pracował, to nigdy na brak chleba nie narzekał –
podkreśla, że za zarobione pieniądze nie tylko bardzo szybko kupili dom,
a przede wszystkim co roku inwestowali je w gospodarstwo. Podkreśla, że
chociaż przy hodowli trzody chlewnej czasu wolnego zawsze brakowało, to
jednak już od 18 roku życia bardzo aktywnie włączyła się w życie
miejscowego Koła Gospodyń Wiejskich, a od 12 nieprzerwanie pełni w nim
funkcję skarbnika. Niespodziewana śmierć męża i stan zdrowia sprawiły,
że musiała przekazać gospodarstwo synowi. Dzisiaj z wielką przyjemnością
uprawia ekologiczne warzywa, którymi obdarza cała rodzinę. Dba o
estetykę gospodarstwa i zawsze znajduje czas dla swojego KGW.
 Starostę ANDRZEJA KEPLINA i jego żonę ELŻBIETĘ życie
doświadczyło wyjątkowo okrutnie. Dwa lata temu w pożarze stracili nie
tylko to, co kiedyś przekazali im rodzice, ale przede wszystkim dorobek
własnych rąk. W jednej chwili spłonął dom, stodoła, wszystkie
zabudowania gospodarcze wraz z wyposażeniem. Keplinowie podobnie jak
Kowalscy całe życie pracowali przy hodowli trzody chlewnej. Mieli też
krowy mleczne. Dzisiaj, na liczącym 43 hektary gospodarstwie uprawiają
już tylko pszenicę i rzepak. – Do hodowli nie wrócimy, bo życia na to
już nam nie starczy – pani Elżbieta podkreśla, że do stanu sprzed pożaru
nie ma już powrotu. Tłumaczy, że do tego co mieli przed tą tragedią, dochodzili przez prawie 35 lat wspólnego pożycia. Małżonkowie z dumą
opowiadają o dwójce swoich dzieci. Nie ukrywają, że liczą na to, że ich
dzieło kontynuował będzie syn PRZEMYSŁAW. – Dokładnie nie będę tego
przeliczał i chwalić za bardzo się nie wypada, ale w tym roku pszenica
sypnęła ponad 50 kwintali z hektara, a rzepak ponad 40. Szkoda tylko, że
przy takim urodzaju zdecydowanie spadły ceny ich skupu – dożynkowy
starosta podkreśla, że dzisiaj potrzebna jest im każda złotówka.
Choćby na to, żeby skończyć budowę domu. Tu trzeba podkreślić, że dziś
mieszkają w domku holenderskim, którym poratowała ich rodzina. Mimo
tego, że w rozmowie z nimi, prawie w każdym zdaniu przewija się motyw
pożaru, to jednak potrafią się uśmiechnąć i widać, że obydwoje bardzo
odważnie patrzą w przyszłość. Pani Elżbieta znajduje jeszcze czas na
dobrą książkę, a starosta każdą wolną chwilę poświęca na majsterkowanie i
dłubanie przy maszynach rolniczych.
Tadeusz Krawiec
|