STOBNICZANIE - Na babę trzeba zapracować |
![]() |
![]() |
![]() |
15.04.2014. | |
![]() CHOSZCZNO. Przyjechali, zatańczyli, zaśpiewali, odebrali wyróżnienia i odjechali. Tak najkrócej można by było skomentować wojewódzki przegląd zespołów ludowych, który od kilku lat organizowany jest pod egidą „Łobeskiej Baby Wielkanocnej”? – Nie, nie! Nie jest to takie proste – śmieje się JOANNA SUWIŃSKA, instruktorka Zespołu Pieśni i Tańca „Stobniczanie”. ![]() *** - Choszcznianie, mimo tego, że konkurowali z takimi „firmami” jak Zespół Pieśni i Tańca Szczecinianie czy też Zespół Tańca Ludowego „Bałtyk”, to jednak wypadli bardzo dobrze – komentował tuż po ogłoszeniu werdyktu akordeonista JANUSZ MAJDAN. Bił im brawo, chwaląc m.in. za ![]() Bliższa koszula ciału, rumba czy krakowiak? Zarówno P. Szarawaga jak i J. Suwińska przypominają, że rok 2014 ogłoszony został ![]() Trochę historii Przypomnijmy, że w listopadzie 2003 roku zespół obchodził 20-lecie. By podkreślić wagę tego wydarzenia należy przypomnieć też, że jubileuszowy koncert trwał ponad trzy godziny, na scenie zaprezentowało się ponad 100 tancerzy, a od tamtego czasu w sali widowiskowej Choszczeńskiego Domu Kultury tyle publiki już chyba nigdy nie było. W historii Stobniczan ważna była połowa lat 90. Wówczas „dorosła” część zespołu rozjechała się po całym świecie. Ich tradycje podjęły grupy dziecięca (Mali Stobniczanie – red.) i młodzieżowa. Niestety, dziś trzeba podkreślić, że wspomniany wyżej jubileuszowy koncert, nie przyniósł zespołowi przysłowiowego szczęścia. Niespełna dwa lata później, w atmosferze skandalu, z pracy z zespołem zwolniona została instruktorka HALINA KLUCZEWSKA, czyli ta, która tak naprawdę stworzyła wszystko to, co było najlepsze w Stobniczanach. Po jej odejściu, nowego instruktora nie zaakceptowali rodzice… i zespół przestał istnieć. Aż do 2008 roku.
Stobniczanie – reaktywacja
Właśnie wtedy, głównie za sprawą ówczesnego dyrektora ChDK ANDRZEJA JĘDRZEJAKA, zespół się odradza. Na spotkanie, które nazwano „reaktywacyjnym”
![]() Stobniczanka jestem, dana, dana, dana Niespodziewana choroba instruktora sprawiła, że istnienie Stobniczan ponownie zawisło na… przysłowiowym włosku. I tak oto trafiła do Choszczna J. Suwińska. Dojeżdżająca z Pyrzyc instruktorka, szybko wprowadza do zespołu stabilizację. Razem z P. Szarawagą sprawiają, że STOBNICZNIE ponownie stają się nad wyraz rozpoznawalni, i to nie tylko w naszym regionie. ZTL i kapela „zbierają” kolejne wyróżnia. Dziś w ich składzie, zarówno tych do tańca, jak i tych do grania oraz śpiewania jest średnio około 25 członków. Uczniowie szkół średnich, studenci, ![]() Spełnione marzenie MAGDALENA MATUSZCZAK, BARBARA GRZEJSZCZYK, ARTUR KOŁODZIEJSKI, w dzisiejszym składzie Stobniczan, to osoby z największym doświadczeniem (m.in. tańczyli w opisywanym wyżej koncercie jubileuszowym - red.). MATEUSZ WOLNIAK, KONRAD WALCZAK, JOANNA RYBKA, IGOR KOŁODZIEJSKI, EWA DATOŃ, DOROTA DATOŃ, MICHAŁ TOMASZCZUK czy JUSTYNA WŁUDARSKA, to z kolei kilkuletni już narybek, który bardzo szybko wkomponował się w klimat zespołu. Oczywiście, że to nie wszyscy, ale godnym podkreślenia jest fakt, że zupełnie niedawno dołączył do nich KRZYSZTOF KOZIKOWSKI. Jest emerytowanym oficerem więziennictwa i zdradził nam, że prawie całe życie tęsknił za tym, by zatańczyć ze Stobniczanami. Jego przykład przekonuje, że nie jest to takie trudnie. ![]() Dlaczego warto? - Jeśli chcesz tak naprawdę się spełnić, to zazwyczaj swoje hobby powinieneś spełniać w wyjątkowym klimacie. Właśnie w takim, w jakim żyją Stobniczanie. Wspaniali ludzie, fajna zabawa, super muzyka, folklor, barwne stroje, kontakty z ludźmi i wyjazdy. Sama radość i w końcu to, co najważniejsze, czyli… taniec, nasz polski taniec – jak z rękawa argumentami sypie A. Kołodziejski. Chyba wypada mu wierzyć, skoro tańczy już ponad 20 lat? Kondycja też jest ważna
Podobnym stażem pochwalić się może B. Grzejszczyk. – Dodałabym do tego… oderwanie
![]() Szczęściarz Wspomniany wyżej K. Kozikowski nie ukrywa faktu, że jest już emerytem. – Taniec ludowy poprawia moją sprawność, zarówno tą duchową jak i ogólno-fizyczną. Daje mi moc i dużo endorfin… sportowcy wiedzą o czym mówię – wylicza. Twierdzi, że do przyjścia na próbę zachęcił go A. Kołodziejski, ale… występy Stobniczan zawsze się mu podobały. – Obserwując ich na występie podczas ostatniego finału WOŚP stwierdziłem, że dojrzałem do tej decyzji. Tak, do tego trzeba dojrzeć. Szkoda, że w moim przypadku tak długo to trwało – podsumowuje. ![]()
Zawsze wraca
JOANNA WOLNIAK w Stobniczanach, też ma już niezły staż. Ostatnio jej zapał trochę ostygł. – Najgorzej jest wtedy, gdy z jakiegoś powodu musisz na chwilę przerwać treningi. Takich sytuacji w życiu jest dużo, i wtedy najtrudniej powrócić. Lubię tańczyć. Mimo tego, że czasami czuję zmęczenie, to jednak gdzieś tam na końcu, zawsze doświadczam wyjątkowej satysfakcji – zapewnia, że z jej doświadczeniem, można sobie pozwolić na opuszczenie kilku treningów.
D. Datoń trafiła do Stobniczan już po ich reaktywacji. Dziś mówi, że dla niej taniec ludowy jest przede wszystkim formą relaksu, po ciężkiej i stresującej pracy. Ale… zdecydowanie akcentuje też fakt, że spełniło się jej marzenie z czasów studenckich. – Na studiach chciałam tańczyć w szczecińskim zespole ludowym „Żeńcy”, ale szybko okazało się, że nauka i stabilizacja zawodowa okazały się ważniejsze. Ani chwili się nie zastanawiałam, gdy M. Matuszczak zaproponowała mi dołączenie do zespołu – przypomina jak trafiła do Stobniczan. Zapewnia, że nigdy tej decyzji nie żałowała. Bez ogródek ![]()
Nie zapominajmy o kapeli
MAGDALENA SZARAWAGA wróciła do zespołu po macierzyńskiej przerwie. Twierdzi, że dla niej taniec ludowy jest także pewną formą fitness. I jako jedyna broni muzyki,
![]() W domu tańczą wszyscy Całość podsumowuje instruktorka J. Suwińska. Zdradza nam, że studiując pedagogikę tańca, tańczyła wszystko. Życiową przygodę z jego formą ludową rozpoczęła jeszcze w przedszkolu. W czwartej klasie trafiła do zespołu „Małe Pyrzyce”, który później połączył się z Zespołem Pieśni i Tańca „Ziemia Pyrzycka”. Tłumacząc swoją miłość do tańca podkreśla, że „złapała” ją w rodzinnym domu. – Tańczył mój tata, tańczą trzy moje siostry – wylicza. Na pytanie o to dlaczego akurat „ludowy”, zdecydowanie stwierdza, że jest w nim miejsce dla ludzi skromnych, a jednocześnie dla tych z tzw. fantazją ułańską. – Ważne, żeby przy tym ![]()
Tadeusz Krawiec
|
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|