Strażacy ratują łabędzia |
21.02.2012. | |
CHOSZCZNO – Gdyby nie akcja strażaków mógłby odlecieć i gdzieś tam w polu zdechnąć – mówili świadkowie wczorajszego polowania na łabędzia. W końcu się udało i ptak, który połknął wędkarski haczyk z kilkunastometrowym kawałkiem żyłki trafił do weterynarza.
Na choszczeńskim jeziorze Klukom zimuje kilkaset kaczek i łabędzi. To
za sprawą dokarmiających ich codziennie spacerowiczów, którzy ten
fragment znajdującej się w centrum promenady nazwali „łabędzim
bulwarem”.
– Powiadomiła nas mieszkanka Choszczna, która codziennie tu
przychodzi. To ona zauważyła, że z dzioba ptaka zwisa okazały kłębek
wędkarskiej żyłki – mówi jeden ze strażaków biorących udział w
poniedziałkowej akcji. Ratownicy wyposażeni w specjalną pętlę i sporą
porcję chleba przez kilkadziesiąt minut próbowali zachęcić łabędzia do
tego, by podpłynął w ich kierunku. Ptak jakby podejrzewając ich zamysł, zbliżył się dopiero wtedy gdy odłożyli narzędzie.
Gdy był na sięgniecie
ręki jeden ze strażaków rzucił się za nim w pogoń. Chwilę później ptak
wylądował na brzegu. Tu okazało się, że haczyk tkwi głęboko w przełyku, więc musieli odwieźć go do weterynarza.
Skąd haczyk w dziobie łabędzia?
– Teoretycznie mógł go połknąć wszędzie - wędkarze twierdzą, że wokół
Choszczna na polach odkrytej ozimy żeruje setki tych ptaków. Dopiero
wieczorem zlatują na opisywane zimowisko.
(tk)
|
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|