Grali dla Czarodzieja z Marschwegu |
11.07.2012. | |
Żeński turniej, którego organizatorem są działacze Orła Żeńsko poświęcony jest pamięci JERZEGO HARYLEWICZA, jednego z najbardziej utalentowanych piłkarzy wywodzących się z naszego regionu (więcej o nim w drugiej części artykułu – red.).
Turniej organizowany
jest po raz trzeci, ale choszczeńscy piłkarze wystartowali nim po raz
pierwszy i od razu wyjechali ze zwycięskim pucharem. Bez większych
problemów wyszli grupy. – Może to trochę śmiesznie zabrzmi, ale tu
największy problem mieliśmy z pokonaniem ZPM Ozimek. W półfinale nie
wykorzystaliśmy kilkunastu stuprocentowych sytuacji, a oni
przeprowadzili dwie kontry i gdyby się im udało mogliby nas pokonać – mówi
kapitan Grunwaldu ŁUKASZ MŁYNARCZYK. Oprócz niego w zwycięskiej drużynie zagrali: TOMASZ KALETA, MATEUSZ MŁYNARCZYK, MACIEJ BOKUN, MARCIN ĆWIEK, MICHAŁ SZTELA, JAKUB SZOPIŃSKI, KRZYSZTOF WRÓBLEWSKI, KAROL SIEŃKO. W półfinale wygrali 2:0 z Gryfem
Objezierze, a w finale 3:1 z Klonem Krzęcin. Jak już na wstępie
wspomnieliśmy, turniejowe nagrody dla najlepszego piłkarza i bramkarza
odebrali Ł. Młynarczyk i T. Kaleta. Dodajmy, że trzecie miejsce w
turnieju zajęła drużyna Sokoła Granowo wygrywając 2:0 z Gryfem
Objezierze. Ostatnią z indywidualnych nagród, czyli puchar dla
najlepszego strzelca trafił w ręce TOMASZA RYCHTERA z Gryfa. Dodajmy też, że w turnieju brały udział jeszcze dwie drużyny, Pioniera Zwierzyń i Pomorzanina Zamęcin, ale ich gry skończyły się na meczach grupowych.
O „Czarodzieju z Marschwegu”…
wspomina jego mama, HELENA HAWRYLEWICZ i nie tylko…
– Jurek swoją prawdziwą przygodę z piłką nożną zaczął od gry w Grunwaldzie Choszczno. W
Żeńsku był wówczas klub, ale był jeszcze za młody by w nim grać –
przypomina pani Helena. Opowiada o tym, jak to w tamtych latach
przyjeżdżali do Żeńska działacze z Motoru Lublin, Arkonii Szczecin,
Stali Stocznia Szczecin, a nawet Radomiaka Radom, tylko po to, żeby
skaperować go do swojej drużyny. Tłumaczy, że Jurek wybrał Szczecin, bo
było to najbliżej domu. – W sumie był blisko, ale i tak do domu
przyjeżdżał tylko na święta – przypomina. Wspomina też o tym, jak za
namową kolegi, konkretnie KRZYSZTOFA ZAJĄCA, byłego piłkarza GKS
Katowice trafił z Pogoni Szczecin do niemieckiego VFL Oldenburg (w
styczniu 1988 r. – red.).
J. Hawrylewicza pamiętają również najstarsi piłkarze obecnego Orła Żeńsko. – Wtedy w Żeńsku w piłkę grało i to dobrze, ponad 30 osób i nie łatwo było załapać się do pierwszego składu wspomina 48-letni STANISŁAW ROGOWSKI. Tu przypomnijmy, że J. Hawrylewicz najwyższą formę osiągnął w sezonie 1986/87. Wówczas wraz z Pogonią Szczecin zdobył wicemistrzostwo Polski, a działacze tego Klub tak go wspominają: „...ten niewysoki napastnik cechował się świetnym wyszkoleniem technicznym oraz niespotykaną zwinnością. Jego wielkim marzeniem było powołanie do kadry Polski, jednak ówczesny selekcjoner – Wojciech Łazarek – zostawał niewzruszony na sugestie prasy, która naciskała, aby powołał Hawrylewicza do reprezentacji.” Kończąc wątek Pogoni podkreślmy , że rozegrał z nią 87 spotkań i strzelił dla niej 12 goli.
W
Oldenburgu był idolem miejscowych kibiców, którzy nadali mu przydomek
„Czarodziej z Marschwegu”. Drużyna VFL Oldenburg szybko awansowała do 2.
Bundesligi. Po krótkim czasie zawodnicy byli blisko awansu do
Bundesligi. Przegrali walkę o najwyższą ligę w ostatniej kolejce z ekipą
Bayer Uerdingen. Hawrylewicz w drużynie VFL Oldenburg rozegrał 33
spotkania i zdobył 15 bramek. 20 kwietnia 1992 r., w meczu rezerw VFL
Oldenburg upadł na boisko. Pierwsza pomoc udzielona przez Klausa-Petera
Nemeta – asystenta trenera – uratowała życie Jurka, jednak do pełnej
sprawności nigdy nie wrócił. Okazuje się, że 8-minutowe niedotlenienie
mózgu spowodowało, że piłkarz zapadł w śpiączkę i od tamtego czasu
przebywał pod opieką rodziny. Zmarł 13 lutego 2009 r. w wieku 51 lat. W
Niemczech powstał nawet pomysł nakręcenia filmu o piłkarzu wywodzącym
się z Żeńska...
Tadeusz Krawiec
|
« poprzedni artykuł | następny artykuł » |
---|